Kraków, dnia 17.IX.1978 r.

Drodzy Koledzy!

 

Niedawno, bo 9 lipca br. w 50-tą rocznicę powstania Związku Młodzieży Wiejskiej R.P. „Wici” - spotkaliśmy się, duża grupa starych wiciarzy w Muzeum Wincentego Witosa w Wierzchosławicach, by wspomnieć wspólnie o dawnych, młodzieńczych wzlotach i marzeniach o zbudowaniu Polski Ludowej dla wszystkich sprawiedliwej, przede wszystkim dla chłopów polskich, zawsze pokrzywdzonych przez innych. Chcieliśmy budować według własnego planu-programu, który w długich zmaganiach rósł i szerzył się po Polsce, zapalając młode pokolenie chłopów do wzmożenia wysiłków przy tej budowie.

Zburzenie państwa przez najeźdźców w 1939 r., zmusiło cały Ruch Ludowy do solidarnej walki narodu polskiego o odzyskanie najpierw niepodległości, by wolną Polskę przebudować według poprawionych planów. Stało się inaczej - niepodległość przyszła, ale z nią nowi architekci ze swoim planem urządzenia Polski.- Nie był im już potrzebny, wprost niewygodny plan wiciowy, stąd takie wielkie przemiany, jakich byliśmy świadkami wraz ze wszystkimi „błędami i wypaczeniami”, wraz z likwidacją Związku.

Pozostało nam tylko wspomnienie tamtych lat, wielkiej ofiarności i wiary w słuszność naszej sprawy, wspomnienie ofiar poniesionych w obronie tego wspólnie opracowanego programu Polski Ludowej, wspomnienie dobrze przeżytej młodości. Wielu się tej młodości zaparło, choć przodowali w planowaniu w czasie spokoju, porzucili wspólną przeszłość, by schwytać przyszłość własną. Co im to dało, widzieliśmy już. Upokarzającą rolę pomocników na cudzej budowie, tylko że dobrze płatnych.

Jakże to przyjemnie było spojrzeć na siebie w tym dniu, w Muzeum W. Witosa, na tak liczną jeszcze gromadę starych wiciarzy, posiwiałych, ale tak samo radosnych i tak samo sobie życzliwych, jak za młodu bywało. Jakże to pocieszające dla nas, małopolskich wiciarzy, że tylko tu, w tej ziemi tak politycznie ludowej, tylu jeszcze żyjących chciało się spotkać ze sobą, zamanifestować wierność dawnym więzom koleżeńskim i dawnym ideałom, dobrowolnie przyjętych i w sercach pielęgnowanych.

Popłynęły wspomnienia o dawnych latach, o pracy i kłopotach w budowaniu Związku wiciowego Ziemi Krakowskiej i w całej Polsce. Przy herbacie i wiejskim placku skupiła się znowu wiciowa rodzina, znów radosna, serdeczna.-

Czy było takie spotkanie potrzebne..? Nie wszyscy byli z niego zadowoleni, niektórzy, w górze, nawet zgorszeni, bo czego niby ci starzy ludzie jeszcze chcą, czyżby im mało było jeszcze dawnych kłopotów, szukają nowych..? No, nie - szukamy potwierdzenia, że jeszcze żyjemy w dużej gromadzie, że pamiętamy kim byliśmy, kim chcielibyśmy być i jak chcielibyśmy służyć wielkiej Sprawie - Polsce Ludowej. Nie nasza wina, żeśmy tego spełnić nie mogli.

Załączone zdjęcie z tego spotkania niechże będzie pamiątką miłą, bo to nie często się zdarza, przeżyć uroczystość 50-lecia „Wici” w tak miłej gromadzie przyjaciół. A więc „nie wszystko umarło”... póki my żyjemy...

 

 

Stanisław Mierzwa

Podpis nieczytelny

 

Tekst pisany na maszynie.

Przepisał Wojciech Mierzwa.

 

1978.09.17

Free business joomla templates